Gościem będzie dr Andrzej Ignaciuk, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej Twarz mówi wiele o charakterze danej osoby. Jednak mało kto jest ze swego wyglądu zadowolony. Dlaczego fizjonomie są tak bardzo wymowne? Jakie mięśnie są za to „odpowiedzialne”? W wyniku jakich procesów formują się i utrwalają rysy twarzy? Czy można oszukać naturę i zmusić mięśnie do posłuszeństwa, czyli do grymasów wbrew podświadomym impulsom? Co sprawia, że uważamy kogoś za urodziwą/ego?Co jest ważniejsze: proporcje, oczy, cera, karnacja?Co i dlaczego można i warto poprawiać? Nie tylko oblicza współcześnie żyjącycyh ludzi dostarczają o nich informacji – fascynujące bywa oglądanie twarzy osób, których dawno nie ma wśród żywych, np. portretów fajumskich (mumiowe portrety, przytwierdzane do zabalsamowanych zwłok z I i II w. n.e). W ogóle, realistyczne wizerunki ludzi z minionych epok, lecz obdarzonych wyrazistymi osobowościami, zwracają naszą uwagę w muzeach czy galeriach. Podobnie intrygujące jest „rozczytywanie” rysów osób na starych fotografiach. Gdyby cofnąć się do odległej w czasie historii – okaże się, że niejedna osoba ze społecznego świecznika starała się na różne sposoby poprawić swoją urodę. Od Kleopatry zaczynając, poprzez Dianę de Poitier, królową Elżbietę I, madame de Pompadour i wiele innych wysoko (lub nisko, ale wysoko wyniesionych) urodzonych dam, które MUSIAŁY olśniewać wyglądem. Podobnie „na musiku” czują się filmowe/estradowe gwiazdy. Kto pierwszy poddał się zabiegom upiększającym? Jakim? Jaką cenę za to płacił/ła? Jak wiadomo, medycyna estetyczna wykonała milowy skok po pierwszej wojnie światowej, w wyniku której mnóstwo młodych mężczyzn zostało trwale oszpeconych. Zdarza się też, że różne zabiegi „upiększające” stają się nałogiem – a jak wiadomo, każde uzależnienie jest groźne. Data i miejsce Sala widowiskowa