"Znikający punkt" – wynikiNa ten konkurs przysłali Państwo tylko 10 wierszy, które oceniał p. Marek Wawrzkiewicz. Oto opinia Jurora: Po wnikliwej lekturze i zastanowieniu się proponuje przyznać nagrodę wierszowi „Aria koloraturowa..." Jest to wiersz – kreacja fabularna, nienagannie sprawny warsztatowo, przewrotny i wyrafinowany, w którym realia codzienności harmonijnie łączą się z wyobraźnia rodem z fantastyki. Niby horror, a gruncie rzeczy groteska, smakowita i autoironiczna. Ta właśnie autoironia ratuje autora przed posądzeniem o obsesję prześladowczo – maniakalną. Jednym słowem poezja bardzo świadoma, zabawa w wiersz stająca się prawdziwym wierszem. Oczywiście nie wierzę, że autor nazywa się Zachary Wicszpasz, a zupełnie inaczej. Jestem niemal pewien, że mieszka w Legionowie. Wyróżniam wiersz Czesława Markiewicza. Dobry, sprawny warsztatowo, choć prawdopodobnie wymagający wyjaśniającego przypisu. A wiersz powinien obywać się bez przypisów. Zachary WicszpasAria koloraturowa: „I obserwują moje życie"Wychodzę z domu i śledzą mnie. Zza firanekmierzą do mnie snajperzy, widzę ich oddechy,którymi poruszają firanki w oknach - otam, na pierwszym piętrze. O, albo tu, na drugim.Śledzą mnie. I to nie jeden czy dwóch. Tych, co mnieśledzą, jest wielu, najmniej kilkunastu, jeślinie kilkudziesięciu wręcz. I samochodamiza mną jeżdżą, i w mieszkaniu mnie obserwują,i nasyłają świadków Jehowy lub jakichśinkasentów i wszelkiego autoramentudomokrążców, w tym też księży i kominiarzy -a zarówno jedni, jak i drudzy to czarnecharaktery. Więc śledzą mnie. Wystarczy, że naśmietnik wyjdę, a już jakiś ktoś za mną lezie,tyle że dla niepoznaki z pieskiem. No i cisnajperzy, nigdy nie wiadomo, kiedy zechcąstrzelać. A jak się sprawnie zmieniają, ten z pieskiemskręca, a już zza rogu wychodzi następnyz teczką, z papierosem, z gazetą lub z butelkąi znowu podąża za mną, lecz nagle skręca,a tu, nie wiadomo skąd, już następny jakiśłysy się wyłania z łona zaułka, raptemznika, lecz za zmiennika ma teraz kobietę,zapewne lekkich obyczajów. A jak oniudają, że się w ogóle nie znają. Sam bymuwierzył w to, gdyby nie tajne, niewidoczneniemal znaki dawane sobie za pomocąrąk. Najgorzej jest w centrum Warszawy, tam łażąza mną całymi chmarami. I obserwująmnie, z tramwajów obserwują i z autobusówobserwują, i z taksówek, a nawet z wystawrzekome manekiny jakoś dziwnie na mniełypią. I kiedy w samie wkładam do koszykachleb, żeby kupić, to też sklepowe te znakisobie dają. I kiedy włączam telewizor,to też te znaki. I radio włączam, a chociażnie widzę, to słyszę te ich znaki, i z gazetnawet te znaki, znaki, wszędzie tylko znaki,że zasnąć już nie mogę, bo co zmrużę oczy,to snajperzy dostają znaki, żeby strzelać! Czesław MarkiewiczFuentes zmienia mi skórę na 120. kilometrze. Lub na trzysta którejś stroniemój nagi umysł przebija poranną mgłę bez rysy na spojlerach.wypicowane po meksykańsku brewki słońca utknęły nad teresinem.wloty pełne nadlatujących drzazg. z brunatnych ust audio car wylewa sięsłonawe brzmienie zarekwirowanych skrzypiec. to nie jest okolicaw której uśmierca się boga. kocha się w nim kilkanaście nietutejszychpielęgniarek. wstrzykują dzieciakom barbiturany żeby broń bożenie zmartwychwstały z tym swoim przemądrzale żydowskimgrymasem na twarzy. gdyby były winne pojawiłby się przecież policjant.na tej samej częstotliwości franz jellinek buduje mimowolne krematorium.potem szuka zwęglonej zieleni w oczach tej małej z pragi której obiecałmiłość do końca życia. i słowa dotrzymał. tak jak boska miłośćkilkunastu pielęgniarek być może jest na szczęście nie odwzajemniona.gdyby bóg miał jakiś wybór. bo franz mija mnie na 66. żywy jakautomatyczna skrzynia biegów.no więc wyłaniam sięz gęstej mgły. wytuningowany przez starego dobrego mechanika carlosadopingowanego przez kompana jorge luisa. żebym czuwał przy tych wszystkichzwłokach i zdjął nogę z gazu. może martwi odzyskają dawne twarze.chciałbym spotkać kogoś żywego.przysięgam:gdybyś został ze mną. oblekł mnie pamięcią na przejściu dla pieszychpo tygodniu zmieniłbyś wiarę. albo przestał wierzyć w ten czteropasmowyświat. że mgła opada zaraz po wschodzie słońca. to znaczy że bóg nas wszystkichkocha. i co to znaczy że – – –Magdalena Gałkowska transfuzja za chwilę miasto znieruchomiejeprzetoczy mnie krawędziami ulicprzęsłami mostów na drugą stronęw szklane rurki neonów i lampyw podziemnych przejściach zapłonąodbite w plamach rozlanej benzynyświatła utworzą tęczę na asfalciena skrzyżowaniach z ruchem okrężnympęknie aorta rzeki przy brzegachzmienię bieg zatętnię w szczelinachuderzę do głowy prądem w ciszyzastygnie tylko kropla na palcu Dominika WojtalewiczPunkt tożsamościgonię oczami za znikającym punktemzdejmuję twarz, by mócgo znów ścigaćróżowy, okrągły punkt,każdy kto go dotknął wiekim jestskąd przybywamy na Ziemięi dokąd zmierzamy też wiewięc gonię wciąż oczami jak człowiekchory psychiczniei różowy szczerzy do mnie swojedwa białe zębyNie mogę!idę spać na pustyniępodnoszę ręce do góry i koła świetlneokrążają mnie jak na sznurkuHelikoptery szumią.złapali mnie-zabawa skończona,a punkt tam jestSzarooka Czarodziejka Wodna daje mu pływać w owaluswoich dłonijak gdyby nigdy nic. Nowy tematParadygmat z greckiego paradeigma – „wzór". Ale paradygmatem jest również teoria względności Einsteina i system słoneczny wg Kopernika....i wszystko to, co Państwu podpowie wyobraźnia... Na wiersze z dopiskiem w temacie „Paradygmat" czekamy tylko do 16 sierpnia.Jurorem będzie Zbigniew Milewski. Serdecznie zapraszam