Przejdź do treści (Skrót: Ctrl+Shift+5)

Nagłówek artykułów

Poetycki Plac Zadań

Temat na wrzesień

Wpis archiwalny

Temat na wrzesień
W internecie są bardzo dobre parodie sceny balkonowej – proszę się nimi nie sugerować.

Drodzy Państwo.

Umówmy się, że nad kolejnymi tematami trochę posiedzicie, dopracujecie swoje wizje i rewizje poetyckie; że pomyślicie nad formą wiersza i jego zapisem, bo coraz bardziej zadziwiają mnie Państwa graficzne zapędy...

Co do konkursu: wyróżnia się wiersz Tomasza Wacikowskiego, choćby tytułem, ale to już było, było tyle razy. Nagrodę za zachowanie złotego środka otrzymuje Lucyna Siemińska, serdeczne gratulacje. Mam nieco zastrzeżeń dotyczących Pani stylu pisania: wiele przymiotników, nazbyt wytartych już zwrotów, które zamazują sens wiersza. Ale to temat na inną rozmowę...

Justyna Charkiewicz
„Dla kochanej Super Mamy, która dała nam miłość, nadzieję i wiarę".
Oda do niedzieli
współczesny człowiek do świętej niedzieli

niedzielo o dniu Boga

nowych sił i skrzydeł wiary

bezlitosna ośla droga

na której niemowlak szuka niemowlaka do pary

zamyka drzwi by nadzieją je otworzyć

próbuje namalować szczęśliwego motyla

kamienne palce na dnie położyć

ugryźć chmurę póki oddycha ta chwila

niedzielo o dniu Boga

z tobą kocham Zmartwychwstanie

bo śmierć tak ludzko uboga

a cierpienie skruszy wyćwiczone ramię

idę pragnę w to dziś otwierać oczy

zatańczyć walca z aniołami

dotknąć płaszcza Jezusa co po beskidach kroczy

być bardziej Tam niż tu i bardziej z Nim niż z wami

niedzielo o dniu Boga

nad poniedziałkiem wtorkiem środą

czwartek piątek sobotę depcze twa noga

tyś jest raz górskim strumieniem raz zanuconą wodą

Anna Krzewska
Najmłodszemu
Bądź pochwalony dniu najsłodszy.

Najmłodszy.

Z otwartą buzią i procą w kieszeni

biegłeś usłyszeć trąby i obłok

powitać jak cyrk na przedmieściach.

Bądź pochwalony za trud twoich stópek,

co stały na palcach w rzednącym tłumie.

W prawo lub w lewo.

Bądź pochwalony, że wytrwałeś do końca

bez trwogi.

O wzorze ufności, ikono pokory.

Z dziecięcym uśmiechem patrzyłeś na koniec,

który musiał cię skrócić o kilka godzin.

Bądź pochwalony jedyny dniu bez wieczoru,

żeś stratę swoją udźwignął.

Sądzę, że koniec świata wypadnie we wtorek.

07.06.2010. para_dox

Lucyna Siemińska
Oda do środy
kartki z kalendarza

w pastelowych barwach

od śnieżnej bieli po wyblakłe żółcienie

zatrzymują czas

w regularnych prostokątach wiotkich kartoników z wyraźnie obwieszczoną pogrubionym drukiem nazwą dnia tygodnia

błądzi wzrok

w zależności od dystansu

odczytuje w zmiennych ostrościach
o środo ty moja dzisiejsza

od wczesnego świtu

aż po poczerniały zmierzch

w samym centrum siedmiodniowego interwału ile w tobie niezmierzonych możliwości kalkulacji poczynionych wcześniej planów poszukiwań lepszych rozwiązań
ile nowych marzeń i nadziei na spełnienie w komfortowym przekonaniu że to jeszcze nie koniec i wszystko zdarzyć się może niezależnie od tego czy słonecznym blaskiem czy deszczem powitasz

ze stoickim spokojem

ufnie zanurzam się w kolejne minuty

wierna arystotelesowskiej teorii

złotego środka

Tomasz Smogór
Oda do Poniedziałku
Przeleciał weekend jak klucz smętnych żurawi,

Poniedziałku,

teraz mogę zacząć pracę,

nie myśląc o śmierci. Widzisz mnie przy maszynie tokarskiej,

prześwietlonego wiązką promieni rentgena,

i wszystkie trybiki, które chodzą we mnie,

gotowe oddać krew dla koncernu,

kiedy stare kamienice odjechały ze scenerii,

i mogę patrzeć z panteonu galerii handlowej

na świat w 3D, on odpowiada mi snem,

którego przyciągam z dalekich krain.

Jest sens, by wierzyć i trwać

tu na stanowisku

w przepoconym drelichu,

garniturze w sierpniu,

na rusztowaniu nowopowstającego hotelu

Czuć w powietrzu naręcza wyróżnień, awansów i premii.

,,Zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną'',

nieprzenikniony modelu myślenia,

przyświecający jak palnik spawarki stoczniowca,

rozgrzany do czerwoności, który jest jutrzenką.

Przechodzę więc pod Łukiem Triumfalnym.

Zgniatam w sobie wszystko, co trwożne na miazgę

i owoc puszcza sok koloru życia.

Selim
Jan Nowak
Jest sobota wieczorem. Pan Jan Nowak wrócił

właśnie z roboty, zasiadł przed telewizorem

na wygodnym fotelu i będzie oglądał

kablówkę. Już ogląda. O: jak on potrafi
zręcznie manipulować pilotem, jak umie

szybko zmieniać kanały, z jaką eksperiencją

przygląda się w reklamy, z jaką zaciętością

śledzi telenowele. O, pan Nowak patrzy

się w ekran całą gębą. Lecz prócz telewizji

nasz kochaneńki pan Jan posiada też żonę,

która posiada wszystko, co trzeba, a więc ma

dwie piersi, a pomiędzy nogami kawałek
nieba, które pan Nowak wedle woli pieści.

Żona jest bardzo dobra dla swojego męża.

Dba, żeby w domu nigdy nie zabrakło chleba,

i raz na tydzień, kiedy nazajutrz niedziela,

a córka nóg udziela w jakimś disco-clubie,

wtedy ona ogląda, w ramach czasu wspólnie

spędzanego z małżonkiem, programy do bardzo

późna. Do bardzo późna i do woli, wedle
oczywiście małżonka woli, gdyż pan Nowak

zamiast telewizora po północy woli

żonę... A tak naprawdę to pan Nowak nie ma

córki i jest samotnym człowiekiem, a jego

żona - blondynka Caroll - ma gumowe ciało,

regulowane ręce i nogi oraz trzy

wibrujące otwory. Rano pan Jan Nowak

spuści z żony powietrze, pójdzie do kościoła.

Weronika Stępkowska
Oda do środy
Spróbuję dzisiaj ody

do wydarzonej środy:

z pozoru niepozornej,

lecz wnikliwie przezornej,

bo dystansującej piątek

w do-środ-kowaniu pamiątek

z tygodnia roboczego

wielce zharowanego

(bowiem całą robotę

ma środa za sobotę,

co zawidzi niedzieli,

więc nieróbstwo z nią dzieli.)

Powiem więc: droga środo,

chociaż umrzesz Ty młodo,

przynajmniej zawtóruje

Ci wtorek, zaś czwartek -- przepoczwarzy Cię w dostateczną / tróję, z którą miernym -- do twarzy.

Tomasz Wacikowski
oda do ósmego dnia tygodnia
gdzie się podziewasz w chwili największego popytu

na wolny czas który ucieka za tobą

próbując dogonić
zatrzymaj się. już dawno minąłeś miejscowość B

on ruszył z A w godzinach szczytu i stoi

w never-ending korku
gdzie się schowałeś - między środą a czwartkiem

piątkiem a końcem? nie bądź taki skryty

zdradź chociaż imię

jesteś mistrzem berka i chowanego

zagraj z nami choć raz w otwarte karty

Agnieszka Chrząszcz
Przewrotna
oda do poniedziałku
Poniedziałku ja w pośpiechu

Na twą cześć układam hymn!

Wybacz, jeśli cię do śmiechu

Zmusi częstochowski rym.

Poniedziałku – ostrze strzały

W skacowaną moją skroń!

Pędzisz groźny, oszalały

Jak z apokalipsy koń.

Poniedziałku jak ja kocham

Twój arktycznie blady brzask.

Uszy pacami zatykam

Na budzika głośny wrzask.

Lawa czarnej kawy płynie

I zatapia wszystkie sny.

W sercu czarny humor kwitnie -

Znów przez ciebie jestem zły.

Poniedziałku znam na pamięć

Twój poranny miasta śpiew:

Huk tramwajów, rozmów zamieć

I klaksonów dźwięczny gniew.

Poniedziałku jesteś wielki

ciężar twój przytłacza mnie...

Więc relanium trzy kropelki

Na łyżeczkę toczy się.

Poniedziałku bezlitośnie

Palcem mi wskazujesz drzwi.

Ja otwieram je posłusznie,

W drżącej dłoni klucz mi lśni.

I zamykam drzwi niedzieli,

Za mną snuje się jak cień

Poniedziałek, co przemienił

W czarną noc słoneczny dzień.